Georgia Nicolson
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Rejestracja Zaloguj

Opowiadanie Elsie - "To skomplikowane"
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum dla fanów Zwierzeń Georgii Nicolson Strona Główna -> Twórczość / Pisarze
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Elsie
Kosmiczna Podjarka



Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:18, 14 Kwi 2010 
Temat postu: Opowiadanie Elsie - "To skomplikowane"

Dobra, same tego chciałyście. Postanowiłam wrzucić jeden rozdział, uprzedzam, że jest trochę nieudolny, ponieważ wtedy... hmmm, to były dopiero początki Razz Obiecuję, że następne będą lepsze, mam nadzieję Wink
No ale jeszcze nie wiem, czy wrzucę następne Very Happy
Ach, proszę nie zbesztajcie mnie za podobieństwo do Georgii w niektórych rozdziałach, bo na niej się tak jakby wzorowałam Very Happy

Krótki opis (wymyśliłam go przed chwilą, proszę nie zwracajcie na niego uwagi xD):
Ashley Carlson - piękna, lubiana, popularna, inteligentna i bogata. Jej życie płynie beztrosko w Malibu w Kalifornii. Ma tam przyjaciół, chłopaka. Dopóki jej tata nie dostał tej "wspaniałej posady" w Westchester. Jak potoczą się perypetie nastolatki w nowym (zimnym, deszczowym) mieście? Czy będzie zmuszona zerwać kontakty z Brianem - jej ukochanym? Czy nowi ludzie ją zaakceptują? Czy ma szanse zostać nową królową Octavian Country Day?

Rozdział 1 / 31 sierpnia (niedziela) - 21.50 / Posiadłość Carlsonów / Pokój Ashley

Ashley Carlson wyłączyła swojego nowego iMaca i rozejrzała się po pokoju. Wszystko wydawało się pachnieć nowością. Po przeprowadzce do Westchester sama urządzała swoje "gniazdko" i mimo, że była z niego bardzo dumna, wciąż czuła się tu obco. Brakowało jej ciepłego i rozkosznego zapachu Chanel no.5, który panował w jej pokoju w Kalifornii. Tutaj wszystko pachniało lawendą. Zresztą nic dziwnego, cały pokój był lawendowo - śnieżnobiały. Na białym nocnym stoliku stał biały
wazon świeżutkiej lawendy. Tuż obok niego leżała "Forever" Judy Blume, ulubiona powieść Ashley. Nagle poczuła się bardzo zmęczona. Wstała i opadła na wielkie i okropnie wygodne łóżko pokryte falbaniastą, jedwabną, lawendową pościelą. Sięgneła po "Forever" i spojrzała na okładkę. Para zakochanych nastolatków. To jej przypomniało o Brianie.
Nie - pomyślała odkładając książkę. - Nie będę o nim myśleć. Po czym wstała, włożyła puchate kapcie od mamy i podeszła do toaletki wypełnionej najdroższymi kosmetykami. Wzięła szczotkę i przeczesała długie, ciemne, lśniące włosy. Po co mam się tym przejmować? Powinnam się wyspać przed jutrzejszym pierwszym dniem w Octavian Country Day - zastanawiała się nadal. Spojrzała w lustro i po kolei ujrzała: nieskazitelną cerę, duże, bursztynowe oczy, ładnie wykrojone usta i zgrabny nosek. Ashley była naprawdę ładna. A nawet śliczna. Właściwie to należała do najładniejszych i najpopularniejszych dziewczyn w jej dawnej szkole. Nie była żadną podłą snobką. Po prostu ludzie ją lubili. Może to jej uroda, a może szczerość. Albo to, że nie udawała kogoś kim nie była. Była kojarzona jako Ashley Carlson - dziewczyna, którą chciała być każda uczennica Octravian School i, o której marzył każdy chłopak. Ashley nadal wpatrywała się w lustro. Jej oddech był spokojny i umiarkowany. Wdech, wydech, wdech... Nagle wstała jak oparzona i podeszła do manekina stojącego w jej obszernej garderobie. Był dopasowany do jej rozmiarów. Dostała go na 13 urodziny i co roku dostawała nowy. W końcu rosła. Miał na sobie srebrne, wiązane wokół kostki sandałki od Jimmiego Choo na płaskiej podeszwie, dżinsową miniówę od Prady i białą wydekoltowaną bluzeczkę Ralpha Laurena ze srebrną broszką w kształcie ważki. Do tego oczywiście dżinsowa kurtka od Jacobsa. Obowiązkowy dodatek do stroju na jutro. W tym ubraniu miała zamiar podbić serca Westchester. Wyjrzała przez okno i
spojrzała w niebo. Tej nocy było naprawdę piękne i gwieździste. Ashley usłyszała pukanie do drzwi.
-Proszę - zawołała, po czym usiadła na białej sofie, obok jej śpiącego mopsika i poczochrała go czule za uchem.
Wiedziała, że Been to uwielbiał. Otworzyły się drzwi i weszła mama, a za nią tata. Ashley poczuła jak pokój wypełnia duszny zapach perfum Kendry.
-Wszystko gotowe na jutro? - zapytała mama.
-Uhm - odparła Ashley wskazując na dużą torbę od Loisa Vuittona wiszącą na wieszaku obok manekina. Mama uśmiechnęła się leciutko i pocałowała córkę w czoło.
-Mamooo - jęknęła Ashley i potarła czoło wymazane jasnoczerwoną szminką.
Tata się zaśmiał i powiedział:
-Dobranoc, pączusiu.
Ashley wymownie przewróciła oczami i spojrzała na mamę. Wyglądała na rozbawioną.
-Słodkich snów - odparła, po czym oboje wyszli pozostawiając ją samą jak palec.
No, nie licząc Beena, który spał jak zabity. Ucałowała go i ruszyła w stronę łóżka. Usadowiła się na nim i sięgnęła po pilota. Jeden przycisk i w pokoju zapadł mrok. Ziewnęła przeciągle i szepnęła do siebie: jutro na pewno wszystko ci się uda, Ashley. Jak zawsze.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Elsie dnia Nie 11:58, 25 Kwi 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Georgia
Administrator - Królowa Podjarki



Dołączył: 16 Lis 2008
Posty: 1151
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:30, 14 Kwi 2010 
Temat postu:

Zakładam twój funclub!
Twój "początkowy" styl, jest lepszy od mojego teraźniejszego! (Nie mówię tu o Asach, bo tam nie ma mojego stylu xD) Wiesz, mój jest okropny tak czy siak ale nie umniejsza to twoich.. chciałam dać "zasług" ale nie pasuje.
Podoba mi się Smile Czuję, że będzie ciekawie, a kiedy zaczęłam czytać o tych ciuchach.. ohh, jak jak bym chciała je mieć! A zwłaszcza sandałki... <33 Wrrracamy!

Podoba mi się meeegaaa! Czekam na kolejne! Oby szybko Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elsie
Kosmiczna Podjarka



Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:39, 14 Kwi 2010 
Temat postu:

Oj, dzięki! Very Happy :-***
Rany, ale mam teraz radochę, przed wrzuceniem czytałam go chyba z pięć razy, zastanawiając się, czy "jest godny" ukazania go wam Very Happy
Niedługo wrzucę następny, może nawet dziś. Tylko zastanawiam się, czy nie zajmie za dużo miejsca, bo jest dość długi, jak tak na niego patrzę Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Georgia
Administrator - Królowa Podjarki



Dołączył: 16 Lis 2008
Posty: 1151
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 21:51, 14 Kwi 2010 
Temat postu:

To podziel na parę części albo coś Smile Jak jest za długi to ciężko się czyta :<

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elsie
Kosmiczna Podjarka



Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:07, 14 Kwi 2010 
Temat postu:

No dobrze, wrzucam wam ostatni rozdział na dziś. Mam nadzieję, że nie zawalę was ilością treści Wink Nie chciało mi się już go dzielić, obyście się nie zniechęciły xD Następnym razem podzielę, tylko zastanawiam się, jak go wysłać, bo gdzieś przeczytałam, że nie można wysyłać postu pod postem, tylko edytować, a jestem jeszcze nieobeznana na forach xdd Miłego czytania! Ciąg dalszy wkrótce, jeśli będziecie chciały oczywiście Razz

Rozdział 2 / 1 wrzesień (poniedziałek) - 7.30 / Posiadłość Carlsonów / Kuchnia

Mama krzątała się po kuchni z dwoma paskami zawieszonymi na jednej ręce i trzema krawatami na drugiej. Ashley uśmiechnęła się pod nosem. Lubiła te domowe poranki, kiedy Kendra w przerwach pomiędzy przymierzaniem butów, a wydawaniem poleceń Indze - ich gosposi, biegała za tatą i wybierała mu krawat. Ashley zwykle obserwowała tą
scenę z wyraźnym rozbawieniem. Jednak tym razem była zbyt zdenerwowana, żeby zwracać uwagę na zabieganych rodziców. Spojrzała na eleganckiego, dopasowanego do stroju roleksa i oblizała łyżeczkę po dietetycznym jogurcie. Wzięła z tacy zielone jabłko i wsadziła je do torebki. Ostatnie spojrzenie w lustro i była gotowa do wyjścia. Pociągnęła usta morelowym błyszczykiem i potrząsnęła włosami.
-Mamo, wychodzę! - krzyknęła w stronę kuchni.
-Dobrze, powodzenia! Aha, wrócę z pracy przed 16.00, kiedy skończysz lekcje Isaac będzie na ciebie czekał na parkingu pod szkołą.
-W porządku. Na razie! - rzuciła Ashley wychodząc.

Po minucie Ashley siedziała już w Range roverze państwa Carlsonów. Z przejęciem tupała nogą. Wszystko będzie dobrze - powtarzała w kółko. Nie miała pojęcia, że piętnaście minut drogi do szkoły zleci aż tak szybko. Isaac zaparkował, wyszedł i otworzył jej drzwi. Musiał wołać ją ze trzy razy, ale była zbyt zajęta dokładną oceną swego wyglądu w lusterku
przymocowanym do tyłu przedniego siedzenia.
-Ashley! - zawołał Isaac poraz czwarty.
-Och, przepraszam - wygramoliła się z auta lekko speszona.
Spojrzała na ogromny budynek Octavian Country. Na schodach potknęła się i omal nie upadła. Całe szczęście podtrzymał ją jakiś chłopiec.
-Cześć - rzekł powoli.
Szybko się otrząsnęła i nabrała pewności siebie. Spojrzała chłopakowi w oczy i szybko tego pożałowała. Rozdziawiła usta i onieśmielona jego niezwykłą urodą bąknęła tylko:
-Dzięki.
-Chyba jesteś tu nowa? - zapytał odgarniając niedbale ciemne włosy, które wpadały mu do oczu.
Posłał jej jeden z najwspanialszych uśmiechów, jakie Ashley kiedykolwiek widziała. Ogarnij się - skarciła się w myśli.
-Tak, mam na imię Ashley. Przyjechałam tu z Kalifornii - jej głos brzmiał już pewnie i dźwięcznie.
Uśmiechnęła się do niego lekko.
-Chris. Może potrzebujesz kogoś, kto oprowadzi cię po szkole? - jego uśmiech był tym razem łobuzerski.
Ashley kochała takie uśmiechy.
-Jasne - rzuciła od niechcenia, zastanawiając się czy ton jej głosu był wystarczająco niedbały.
-Super - odrzekł, znowu odgarniając te cudowne, brązowe kosmyki z tych cudownych, zielonych oczu.
Uśmiechnęła się i ruszyła za nim do drzwi. Czuła na sobie zazdrosne spojrzenia wszystkich dziewczyn będących w pobliżu, a także spojrzenia chłopców wlepione w nią. Czuła się dość niezręcznie, ale co mogła zrobić. W szkole panował chłód, co było wielką ulgą w ciepłe, wrześniowe dni. Na ścianach porozwieszane były obrazy sławnych absolwentek Octavian Country Day. Wszystkie były zadbane i ładne. Tak jak absolwenci na obrazach wywieszonych po drugiej stronie korytarza.
-To wielkie kujony Octavian - powiedział Chris, zauważając zapewne jej nieobecne spojrzenie.
Ashley uśmiechnęła się do niego i zapytała:
-Lubisz swoją szkołę? To znaczy, Octavian Country?
-Jasne, szkoda tylko, że mnóstwo tu snobów. A tobie, jak się tu podoba? - z roztargnieniem poprowadził ją do schodów prowadzących do auli.
-Podoba mi się - odparła krótko.
Chris wyglądał na dumnego. Ashley to rozbawiło i uśmiechnęła się pod nosem. Niesamowite, jak szybko poznała kogoś fajnego w tej ogromnej szkole.

Drodzy uczniowe Octavian Country Day! - zawołał otyły, potężny mężczyzna do nowoczesnego mikrofonu.
Ashley domyśliła się, że to dyrektor. Kątem oka spojrzała na Chrisa. Z zawstydzeniem stwierdziła, że on również na nią patrzy. Uśmiechał się przy tym lekko. Szybko odwróciła wzrok, szukając jakiegoś punktu zaczepienia. Wzrok utkwił jej w wystrojonej i roześmianej trójce nastolatek. To pewnie elita tej szkoły. W Octravian School to Ashley była tak zwaną alfą szkolnej elity. Wraz z Chelsey, Karen i Alicią tworzyły zgraną paczkę. Były przyjaciółkami od kiedy pamiętała. Nagle zatęskniła za Kalifornią, przyjaciółkami i... Brian. Niewiarygodne, jak bardzo jej go brakowało. Chodzili ze sobą przez dwa lata, zaprosił ją nawet na bal gimnazjalny, ale tata przyszedł z nowiną tej nowej "wspaniałej" posady, którą dostał w Westchester. To był piątek wieczór. Szykowała się do spania, kiedy weszli rodzice. Tata z uśmiechem na twarzy oznajmił - wyprowadzamy się! No i tak skończyła się jej piękna kalifornijska bajka.
-O czym myślisz? - spytał Chris.
-Och, myślałam o nowej szkole - skłamała, nie chcąc by wiedział, że właśnie wspominała byłego chłopaka i Kalifornię.
Brian właściwie z nią nie zerwał. Ona z nim też nie, ale wiadomo, że ten związek nie ma sensu na odległość. On również o tym wiedział, mimo to miał zamiar czekać na Ashley. Ona zaś mu tego nie obiecała. Wiedziała, że może i była podła i niewierna, ale co miała mu powiedzieć? "Spokojnie, Brian, zdobędę pracę, odkupię nasz stary dom w Kalifornii i przeprowadzę się tam. Wtedy zamieszkamy razem i weźmiemy ślub"? Nie miała takiego zamiaru, mimo, że naprawdę był jej bliski i go kochała. Poprawka: kocha.
-Nie martw się tym zbytnio, patrząc na ciebie, wydaje mi się, że podbijesz OCD - powiedział z uśmiechem.
Zaśmiała się zawstydzona tym, że wpatrywał się w nią tak intensywnie już od jakiegoś czasu.
-Dzięki - odparła.
-Hej, jaką masz teraz lekcję?
-Hmm - mruknęła, przeglądając spis swoich zajęć. - Hiszpański - odpowiedziała mu wreszcie.
-O, ja też. Super, że mamy wspólne zajęcia - powiedział ze szczerym entuzjazmem.
Poczuła, jak ciarki przechodzą każdy element jej ciała, niczym buzujące bąbelki, kiedy się do niej uśmiechał. To nie wszystko, co na sobie poczuła. Był to też wzrok szkolnej elity. Odważnie spojrzała w oczy liderce, która błyskawicznie zmierzyła ją wzrokiem i szepnęła coś do swojej przyjaciółki, która odwróciła głowę w stronę Ashley i przekazała wiadomość trzeciej koleżance. Ashley dzielnie patrzyła każdej w oczy z triumfalnym uśmiechem. Rozległ się donośny dźwięk dzwonka na lekcje w trakcie, kiedy dyrektor skończył swój wykład o tym, jak ważne są oceny półroczne, o nowych niezwykle ciekawych kołach i o bla, bla, bla.
-Chodźmy - pospieszył ją Chris.
Wstała i zaczęła z nim ożywioną rozmowę, doskonale wiedząc o przepełnionym zazdrością spojrzeniu liderki grupy.

W klasie panował łoskot i chaos. Przynajmniej to przypominało jej o Octravian School. Zajęła miejsce przy oknie, Chris zaś usiadł dwie ławki za nią. Wyciągnęła swojego iPhona i sprawdziła wiadomości. Cztery. Po jednym od każdej z przyjaciółek z życzeniami powodzenia. Jedna od Briana. Westchnęła ciężko i postanowiła jej nie otwierać. Chyba nie chciała wiedzieć co napisał. A może chciała. Sama już nie wiedziała co zrobić. W końcu otworzyła wiadomość.
BRIAN: TĘSKNIĘ. B.
Opuściła głowę i spojrzała na swoje starannie pomalowane na czerwono paznokcie u stóp. Nagle poczuła na szyi czyjś oddech. Podniosła głowę i stanęła twarzą w twarz z wysoką, ładną blondynką.
-Cześć - powiedziała ze sztucznym uśmiechem liderka elity.
-Cześć - odpowiedziała chłodno patrząc jej w oczy i jednocześnie wrzucając komórkę do kieszeni torebki Vuittona.
-Jesteś tu nowa, prawda? Widzę cię pierwszy raz. Podoba mi się twój strój. Mam na imię Michelle - trajkotała szybko i wyraźnie, dokładnie jak mama Ashley, kiedy się spieszyła.
-To fajnie - odparła oschle ale w końcu stwierdziła, że nie warto grać snobki i uśmiechnęła się do niej lekko.
W tej chwili do klasy wszedł pan Juliard i rozkazał wszystkim zająć miejsca i się uciszyć. Michelle z wyraźną złością, iż przerwano jej rozmowę tupnęła nogą w lakierkowych sandałkach na dwucentymetrowej szpilce i rzuciła od niechcenia:
-Cóż. Pogadamy innym razem. Ciał - zawołała z promiennym uśmiechem.
Ashley przechyliła głowę na bok, kiedy ta się odwróciła i pomaszerowała do swoich kumpeli. Nagle Ashley uświadomiła sobie, że nie przedstawiła się. Ach, trudno - pomyślała i usadowiła się w szkolnym krześle. Juliard zaczął już swoją lekcję i wszyscy zaczęli notować. Tylko Ashley zastanawiała się, o co właściwie chodziło tej dziewczynie. Odwróciła się i spojrzała na Chrisa. Wyglądał tak słodko pochylony nad swoim zeszytem. Włosy wpadały mu do oczu, jak zawsze, więc musiał je przytrzymywać. W pewnym momencie podniósł głowę i zobaczył jej wzrok. Ku jej zdziwieniu uśmiechnął się seksownie i posłał jej powietrznego całusa. Odwróciła się speszona i utkwiła wzrok w Juliardzie, który mówił coś o hiszpańskiej sztuce miłości.

Lekcje się skończyły i Ashley wyszła ze szkoły wraz z ostatnim dzwonkiem. Słońce strasznie raziło ją po oczach, więc wyjęła okulary przeciwsłoneczne i zdjęła kurtkę. Spojrzała na zegarek i zobaczyła Isaaca opartego o Range rovera Carlsonów. Ruszyła w jego kierunku, ale zatrzymał ją głos Chrisa.
-Cześć! - wysapał zdyszany.
Najwidoczniej biegł za nią od drzwi klasy. Biedaczek.
-Hej! - posłała mu swój najpiękniejszy promienny uśmiech.
-Chciałem poprosić cię o twój numer komórki - odparł wyraźnie zmieszany.
Wyszczerzyła śnieżnobiałe zęby w uśmiechu i podała mu cyferki.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Elsie dnia Nie 12:15, 25 Kwi 2010, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Georgia
Administrator - Królowa Podjarki



Dołączył: 16 Lis 2008
Posty: 1151
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Śro 22:52, 14 Kwi 2010 
Temat postu:

Skomentuję jutro bo dzisiaj już nie rozumiem zdań ok?

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elsie
Kosmiczna Podjarka



Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 16:30, 15 Kwi 2010 
Temat postu:

Nie ma sprawy xd

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosie
Członkini Drużyny Asów



Dołączył: 20 Lip 2009
Posty: 1567
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ja Cię znam? :)

PostWysłany: Pią 16:00, 16 Kwi 2010 
Temat postu:

O żesz, to jest naprawdę dobre! ;o pisz dalej, bardzo wciąga! Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elsie
Kosmiczna Podjarka



Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pią 16:05, 16 Kwi 2010 
Temat postu:

Dziękuję wam <3
Nawet jakby nie wciągało to bym pisała, za bardzo się przywiązałam do Ashley i Chrisa, żeby przestać xD
Kochane jesteście ; ))

Rozdział 3 / 2 wrzesień (poniedziałek) - 20.45 / Posiadłość Carlsonów / Pokój Ashley

Ale jestem zmęczona - powiedziała do Beena. Miałam dziś świetny dzień, a ty? - spytała szczeniaczka. Been zamruczał coś, wiedziała, że to oznaczało: "cały dzień wylegiwałem się w twoim łóżku". Ashley poklepała go po grzbiecie i podeszła do biurka, na którym stał iMac. Opadła na krzesło i włączyła monitor. Czuła się odświeżona i gotowa na jutrzejszy dzień w już nie tak obcej szkole. To dlatego, że wzięła długą kąpiel w pianie z brzoskwiniowymi kulkami do kąpieli. Włosy Ashley pachniały pomarańczowym szamponem i cytrynową odżywką. Odgarnęła lśniące pasma za uszy i wzięła się za sprawdzanie e-maila. Pięć reklam i jedna wiadomość od turtleshell. Nie znała tego adresu, mimo to otworzyła wiadomość.
"Cześć, piękna.
Nawet nie pytaj skąd mam twój adres e-mail. Widziałem cię dziś w Octavian Country i jesteś najpiękniejszą dziewczyną jaką kiedykolwiek, gdziekolwiek widziałem.
Twój na zawsze. Turtle Shell."
Uśmiechnęła się lekko, ale zaraz uśmiech jej przygasł. Dlaczego właściwie ktoś pisał do niej takie rzeczy? Czy jest aż tak... wyróżniająca się z tłumu? Och, nieważne, po prostu chciał być miły. Wylogowała się i wyłączyła iMaca. Swoim starym zwyczajem spojrzała przez okno na niebo. Tak jak ostatniej nocy było czarne i gwieździste. Wbrew woli pomyślała o ostatnim wieczorze z Brianem w Kalifornii. Godzinami wpatrywali się w niebo obsypane błyszczącymi gwiazdami. Zrobiło jej się gorąco. Ruszyła do swojej własnej łazienki. Kiedy weszła, poczuła zapach pomarańczy, cytryny i brzoskwini. Pozostałości po kąpieli. Opłukała twarz zimną wodą, starannie przyłożyła twarz do białego, puszystego ręcznika, po czym spojrzała w lustro. Chwyciła w dłoń kosmyk brązowych, pachnących włosów i dokładnie go obejrzała. Żadnych rozdwojonych
końcówek. Świetnie. Kolejna dobra wiadomość. Usłyszała dźwięk komórki i rzuciła się na nocny stolik, gdzie leżała. Szybko odebrała:
-Słucham? - wysapała do słuchawki.
-Hej, kochanie! - krzyknęły chórem Chelsey, Karen i Alicia.
-O, hej! - odparła uszczęśliwiona ich telefonem.
-I jak ci się żyje w wielkim świecie? Tęsknimy za tobą - spytała Chelsey.
Ashley wyczuła żal w jej głosie.
-Nawet nie macie pojęcia jak mi was brakuje - powiedziała ponuro.
-Dobra, nie maż się i opowiadaj! - zawołała Karen.
-Ekhem, dziewczyny, przypominam, że mamy jeszcze tylko minutę - upomniała je Alicia.
-Och, kurczę, zapomniałam o "Jak w niebie" - burknęła ze złością Karen.
Ashley uśmiechnęła się szeroko i włączyła płaski ekran dużego ściennego telewizora. "Jak w niebie" to był ulubiony serial przyjaciółek od niepamiętnych czasów. Oglądały go w każdy poniedziałek.
-Nie martwcie się, jeszcze dziesięć miesięcy i się spotkamy! Kiedy przyjadę do was na wakacje - odparła z udawanym entuzjazmem.
-No tak - odrzekły z rozbawieniem. - Trudno. Do usłyszenia, kiciu! - krzyknęły radośnie i posłały do słuchawek całusy.
-Dobranoc! - odkrzyknęła.
Wyłączyła się i odłożyła iPhona. Opadła ciężko na łóżko, gdzie Been już na nią czekał. - Nawet nie wiesz jak za nimi tęsknię - powiedziała do pieska. Westchnęła i wyłączyła światło w pokoju. Przytuliła się do Beena i wpatrzyła w ekran telewizora, gdzie Maria właśnie oddawała namiętny pocałunek Aaronowi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Elsie dnia Pią 20:12, 16 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
AngusWspaniały
Członkini Drużyny Asów



Dołączył: 16 Lip 2009
Posty: 897
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Żywiec

PostWysłany: Sob 17:45, 17 Kwi 2010 
Temat postu:

łoo, super! Dalej, wstawiaj dalej!!! Jee! A ty tego masz w zapasie jeszcze z pół tony, to spokojnie czekam na więcej XD

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elsie
Kosmiczna Podjarka



Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 18:25, 17 Kwi 2010 
Temat postu:

Rozdział 4 / 4 wrzesień (środa) - 12.30 / Octavian Country Day / Stołówka szkolna

Jego roześmiana twarz przyprawiała Ashley o zawrót głowy i do tego te niesamowite, błyszczące oczy. Chris z rozbawieniem opowiadał jej jakieś zdarzenie. Nawet nie wiedziała do końca, o czym właściwie mówił. Była w niego zbyt zapatrzona. Zachichotała dla większej wiarygodności. Strzepnęła okruszki cytrynowych Brownies ze swoich letnich, dopasowanych pumpów. Dziś wyglądała wyjątkowo uroczo. Do modnych, szarych spodni założyła biały, bawełniany top, białe japonko - sandałki i białą torebkę od Prady. Doczepiła do niej dwie broszki. Jedna była w kształcie niebieskiego, brylantowego serduszka, zaś druga taka sama w kolorze czerwonym. Burzę miękkich loków związała w wysokiego kucyka z tyłu głowy, pozostawiając tylko parę kosmyków powiewających luźno wokół twarzy. Mama zawsze jej powtarzała, że w tej fryzurze Ashley wygląda prześlicznie, ale co ona tam wie. Chris wyjął z kieszeni dżinsów batonika i wgryzł się w niego ze smakiem.
-Nie do wiary, ile testów zadaje nam babka z historii. Jutro mamy kolejny, a ja jestem strasznie cienki z tego przedmiotu. Ojciec zabroni mi treningów piłki nożnej, jeśli się opuszczę w nauce - odparł ze smutkiem.
-Hm - mruknęła Ashley zastanawiając się, czy powinna zaproponować mu swoją pomoc w nauce.
W końcu była całkiem niezła z historii. Postanowiła zaryzykować.
-Och, mogłabym ci pomóc w nauce. Jeśli chcesz - rzuciła obojętnie.
Jego oczy rozbłysły.
-Naprawdę, mogłabyś to zrobić? - spytał z niedowierzaniem.
-Jasne - odparła wpatrzona w swoją szklankę mrożonej herbaty.
-Świetnie! - wykrzyknął podekscytowany - Więc gdzie się spotkamy? W bibliotece? Nie, czekaj, przecież jest zamknięta z powodu remontu, to może...
-U mnie w domu? - przerwała mu w pół słowa.
Na jego twarzy pojawił się ten łobuzerski uśmiech. Przez cały czas patrzył jej prosto w oczy. Ona zaś na odwrót.
-Dziś po szkole? - spytał.
-Zgoda - wstała. - Isaac będzie na nas czekał na parkingu o 15.30, nie spóźnij się - rzuciła wyciągając książki od biologii.
Udawała niezainteresowanie, ale serce waliło jej jak szalone. Miała tylko nadzieję, że Chris go nie słyszy.
-Na razie! - zawołała nie oglądając się za siebie.
Wraz z tymi słowami rozległ się donośny dźwięk dzwonka oznaczający koniec przerwy na lunch. Pewnym i zdecydowanym krokiem ruszyła do sali biologicznej.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Elsie dnia Nie 12:28, 25 Kwi 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosie
Członkini Drużyny Asów



Dołączył: 20 Lip 2009
Posty: 1567
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ja Cię znam? :)

PostWysłany: Sob 19:15, 24 Kwi 2010 
Temat postu:

Mi się bardzo podoba! Smile Pisz dalej, znaczy wklejaj dalej, bo zdaje sie, że masz dalasze części ;d

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elsie
Kosmiczna Podjarka



Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Sob 21:30, 24 Kwi 2010 
Temat postu:

Rozdział 5 / 4 wrzesień (czwartek) - 16.00 / Posiadłość Carlsonów / Pokój Ashley

Ashley nacisnęła kryształową klamkę do jej pokoju i otworzyła drzwi. Zapraszalnym gestem wskazała na wnętrze. Chris uśmiechnął się i wszedł do środka. Ashley również weszła i zamknęła za sobą drzwi. Podeszła do łóżka i wyciągnęła książki z historii z szuflady obok biurka. Dopiero teraz ogarnęły ją wątpliwości. Chris był ze starszej klasy i nie wiedziała, czy da sobie radę z podciągnięciem go w nauce z tematów, o których nie miała pojęcia. Przeglądała jednak encyklopedię i różne podręczniki i mniej więcej zaczęła orientować się w temacie. Trochę dziwiło ją to, że w OCD starsze grupy mają lekcje z uczniami grup młodszych, ale tak już było. Spojrzała na Chrisa. Oglądał jej korkową tablicę zapełnioną kolorowymi, śmiesznymi zdjęciami jej, jej przyjaciółek, Beena, Briana, a także powycinane z TeenVogue'a obrazki butów, torebek i przeróżnych dodatków od sławnych projektantów.
-Wow, masz mnóstwo fajnych zdjęć - uśmiechnął się szeroko, wciąż wpatrując się w tablicę.
Jego wzrok utkwił na zdjęciu Ashley i Briana. Stali przytuleni na plaży o zachodzie słońca. Oboje mieli na twarzach głupkowato szczęśliwe uśmiechy. Tuż obok wisiało zdjęcie uwiecznionego pocałunku zrobione przez Chelsey. Tym razem w parku. Stali ze splecionymi dłońmi i zamkniętymi oczami oddając sobie pocałunki. To zdjęcie zawsze wywoływało u Ashley motylki w brzuchu, jednak tym razem miała wielką ochotę odepchnąć Chrisa od tablicy i zedrzeć z niej zdjęcie. Nie, żeby się czegoś wstydziła. Brian był niesamowicie przystojny. Miał ciemne blond włosy z rozjaśnionymi od słońca pasemkami. Grzywka też zawsze wpadała mu do głębokich, błękitnych oczu, może to dlatego tak strasznie uwielbiała to w Chrisie. Nagle uświadomiła sobie, jak bardzo tęskni za Brianem. Brakowało jej jego oczu, jego włosów, jego zapachu, dotyku, ust... Zapragnęła do niego zadzwonić, ale stwierdziła, że to by było dziwne w obecności Chrisa.
-Więc... jak ci się podoba mój pokój? - zagadnęła, marząc by nie pytał o przystojnego blondyna na zdjęciach.
-Jest super. To twój chłopak? - wskazał na zdjęcie Briana.
Nie miała pojęcia co odpowiedzieć. Brian był jej chłopakiem w Kalifornii, ale tutaj?
-Hm, w Kalifornii chodziliśmy ze sobą - wzruszyła ramionami pragnąc zmienić temat.
-Wyglądacie na bardzo zakochanych - zadumał się spoglądających to na nią, to na zdjęcie, spod brązowej czupryny, która jak zawsze znalazła się w jego oczach.
Niezręczną ciszę przerwał głos mamy w interkomie: ASHLEY, MOŻESZ ZEJŚĆ DO KUCHNI? Nadusiła czerwony przycisk i rzuciła: "jasne", dziękując Bogu za interkomy i za uciążliwe mamy.
-Zaraz wracam - zwróciła się do chłopca. - Jeśli chcesz, to możesz się tu rozejrzeć.
Kiedy otworzyła drzwi, wparował przez nie Been merdający krótkim ogonkiem.
-Och, to jest mój piesek, Been.
Chris z uśmiechem na twarzy potargał pieska za uchem. Ashley wyszła z pokoju i odetchnęła z ulgą.

Cześć, mamo - znudzonym tonem zwróciła się do Kendry zajadającej sałatkę owocową i czytającą Vogue'a.
Zwinęła jej plasterek jabłka z miski wypełnionej najrozmaitszymi owocami.
-O, Ashley. Chciałam cię zapytać o tego przystojnego chłopca w twoim pokoju - odparła z ciepłym uśmiechem.
-Co z nim? - spytała głupio Ashley z wzrokiem wbitym w szklany blat dużego, okrągłego stołu.
-Jak ma na imię? Poznałaś go w Octavian Country Day, prawda? Wydaje się bardzo miły.
-Taaak, ma na imię Chris.
-To miło, że pomagasz mu w nauce - odparła mama, nagle wyraźnie zaciekawiona artykułem o diecie cud.
-Uhm - rzuciła Ashley wychodząc z kuchni.
Po drodze na górę, zastanawiała się, co powie Chrisowi o Brianie, jeśli znów o niego zapyta.

Nie zapytał. Kiedy weszła, siedział już na łóżku z nosem w zeszycie. Uczyli się przez dobrą godzinę, a kiedy Ashley stwierdziła, że Chris jest gotowy do jutrzejszego egzaminu z historii, wstała i podeszła do biurka.
Schowała zeszyty do trzeciej szuflady i opadła z powrotem na łóżko. Przegadali kolejną godzinę, kiedy nadeszła 19.00 - czas na spacer z Beenem.
-Hm, muszę wyjść na spacer z Beenem, jeśli chcesz możesz pójść ze mną - przygryzła wargę i spojrzała mu w oczy.
-Jasne, chętnie, jeśli to nie kłopot.
-Skąd - uśmiechnęła się do niego.
Bała się, że po incydencie ze zdjęciami się zniechęci, ale na szczęście się myliła. Na dworze zrobiło się chłodno, więc weszła do garderoby i ściągnęła z wieszaka siwą, dopasowaną marynarkę i chustę w szaro - czarną panterkę. Zarzuciła ją na szyję i włożyła marynarkę. Zdjęła z wieszaka smycz Beena i założyła mu ją. Kiedy wyszli na zewnątrz, zagadnęła:
-Hej, nie wiesz czegoś przypadkiem o Michelle? No wiesz, tej dziewczynie, z którą rozmawiałam przed hiszpańskim.
-Michelle... Taaak, była moją dziewczyną - z zakłopotaniem przygryzł dolną wargę i uśmiechnął się bezradnie.
-Och, przepraszam, jeśli się wtrącam - odparła speszona.
-Nie. Nie przejmuj się nią, uważa się za nie wiadomo kogo, dlatego z nią zerwałem. Jest raczej nieszkodliwa.
-Hm - mruknęła Ashley.
Nie wiedziała gdzie podziać oczy, więc w końcu spojrzała na Chrisa. Patrzył na nią i uśmiechał się. Ten uśmiech przyprawił ją o dreszcze. Może to też dlatego, że zrobiło jej się zimno.
-Och, zimno ci? - zauważył wzdrygnięcie Ashley i zaoferował swoją bluzę.
-Dzięki - wyszczerzyła zęby w uśmiechu i odgarnęła pasmo włosów za ucho.
Wciągnęła świeże powietrze w nozdrza i odchrząknęła.
-W Kalifornii pewnie jest o wiele cieplej, niż tu, w Westchester? - zaśmiał się serdecznie.
Ashley również zachichotała. Poczuła się tak dobrze w jego obecności, jak nigdy dotąd w Westchester. Nawet nie zorientowała się, kiedy ujął jej dłoń i zatrzymał ją. Spojrzała mu w oczy. Błyszczały zielenią. Ich twarze były oddalone od siebie jakieś dwa centymetry. Kiedy Chris wykonał ruch i zbliżył się do niej jeszcze bardziej, jak zza krzaków wyskoczyła Michelle z małą chihuahuą.

Co za niespodzianka! - krzyknęła, aż zabrzęczało Ashley w uszach.
Chris zmrużył oczy i pokręcił głową, Ashley zaś zgromiła ją pogardliwym spojrzeniem. Michelle zaczęła gadać coś o tym, jaki to piękny jest Been, ale Ashley mało obchodziło to, co ona mówi. Prawie jej nie znała, ale wiedziała, że była zdolna do przeróżnych rzeczy. Zapewne chciała znowu zdobyć Chrisa. Mimo, że gdy patrzyła na Ashley, na ustach miała uśmiech, to w oczach nienawiść i chłód. Teraz Ashley wiedziała tylko jedno: Octavian Country Day przyda się nowa królowa.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Elsie
Kosmiczna Podjarka



Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 368
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Pon 16:22, 26 Kwi 2010 
Temat postu:

Nie wiem, czy mogę post pod postem, ale trudno. Jakoś mnie naszło na wysłanie wam kolejnego rozdziału Idea

Rozdział 6 / 6 wrzesień (sobota) - 11.15 / Posiadłość Carlsonów / Basen

Ashley siedziała na dużym, rozkładanym leżaku i czytała nowy numer TeenVogue'a. Należała jej się chwila relaksu. Przez ostatni tydzień poznała sporo osób. Michelle, Chris, Derrick, Kristen, Sam, Adam, Patrick, Alice, Chloe, Riley, Morgan i Lili. Bardzo polubiła Kristen, Chloe i Lili. Były do niej bardzo podobne. Interesowały je ciuchy, chłopcy, plaża, podróże wokół świata i gadżety. To one do niej zagadały na przerwie, kiedy siedziała na ławce z kubkiem Starbucksa i czytała gazetkę szkolną. Bardzo się zdziwiła, kiedy zobaczyła tam wzmiankę o nowej uczennicy, to jest o niej. Była przedstawiona jako "Piękna Nieznajoma z Kalifornii - Ashley Carlson". Nie miała pojęcia, że ludzie już ją kojarzą. Lili, Chloe i Kristen usiadły koło niej i zaproponowały rozmowę. Pod koniec lekcji wychodząc wspólnie z budynku Octavian Country śmiały się serdecznie i żartowały. Czuły się bardzo swobodnie w swoim towarzystwie, więc umówiły się na zakupy po szkole. Chloe kupiła dwa kaszmirowe sweterki na chłodne dni, trzy pary srebrnych kolczyków, które pasowały do jej dziewczęcej urody i parę botków na płaskim obcasie. Lili nabyła cztery pary dżinsów w różnych odcieniach, marszczone kozaczki i delikatne, kobiece szpilki, zaś Kristen jedną kaszmirową sukienkę, do niej pasek i dwie spódniczki: sztruksową i dżinsową. Ashley kupiła trzy pary sweterków w serek w kolorach fioletu, brązu i zieleni, dwie pary botków na korkach i parę dżinsów. Cała czwórka kupiła też masę kosmetyków (zużyły również masę próbek w Sephorze). Do domu Ashley, dziewczyny wróciły roześmiane i obładowane markowymi torbami. Zrobiły sobie piątkowy wieczór filmowy. Kupiły dmuchane, lekkie batoniki, dietetyczną Colę i masę ziołowego popcornu bez soli. Około północy po dziewczyny przyjechali ich rodzice i podziękowali Carlsonom za gościnność. Wspominając wczorajszy dzień Ashley w zamyśleniu skubała paluszka. Odłożyła czasopismo, wstała strzepując jednocześnie okruszki z błękitnego, dwuczęściowego stroju kąpielowego Juicy Countre i wskoczyła do jacuzzi wypełnionego ciepłą, bulgoczącą wodą. Sobota zapowiadała się spokojnie. Z nikim się nie umówiła. Choć Chris nalegał na kolację, powiedziała, że jest zmęczona i chciałaby odpocząć. Miała zamiar zadzwonić do Chelsey, Karen, Alicii i może do Briana. Minęło piętnaście minut, kiedy Ashley wyszła z jacuzzi, złapała ręcznik i ruszyła do swojego pokoju. Wzięła szybki prysznic, po czym zawinęła się w puchaty, błękitny szlafrok, a we włosy wtarła odżywkę bez spłukiwania. Wysuszyła je specjalną suszarką z zimnym nawiewem powietrza (to nie niszczy powłoki włosa, dzięki czemu nadal są lśniące i mocno odżywione) i wymodelowała, następnie wtarła w nie maskę ochronną. Weszła do garderoby i z sapnięciem usiadła na puchatym, wygodnym fotelu, który stał w rogu garderoby. Dzień był dziś słoneczny, ale chłodnawy. Wybrała luźne rybaczki z imitacji dresu ściągnięte gumką na łydkach, do tego fioletowy, obcisły top. Przez głowę wciągnęła czarną bluzę. Wsunęła stopy w domowe botki Ugg do połowy łydek i wyszła na parter do salonu. Miała zamiar pooglądać TV. Przywołała szybko Beena i zbiegła po schodach.

W salonie zastała mamę. Miała na sobie czarny dres i kolię z pereł. Siedziała z podwiniętymi nogami na skórzanej, białej kanapie. Z głową opartą o dłoń, trzymała pilota i skakała po kanałach. Ashley usiadła obok niej i sięgnęła po Vouge'a leżącego na szklanej, masywnej ławie. Poczuła zapach fioletowych orchidei. Były chyba jedyną kolorową rzeczą w salonie. Wyglądało to elegancko i magicznie. Bardzo jej się podobał wystrój nowego domu, zwłaszcza, że sama go wybierała i pomagała urządzać. Tak rodzice chcieli jej wynagrodzić przeprowadzkę. Ashley nawet to pasowało. Mama odłożyła pilota i zagadnęła:
-I jak spędziłaś pierwszy tydzień w nowej szkole?
-Było w porządku - odparła krótko Ashley.
-Cieszę się, że poznałaś nowe koleżanki. Chloe, Lili i Kristen, zgadza się? Jesteście do siebie bardzo podobne - ciągnęła mama.
-Tak, są super - mruknęła w odpowiedzi przeglądając czasopismo.
-Posłuchaj, a może byśmy się wybrały na zakupy? O ile pamiętam, wspominałaś o nowej kurtce i paru innych rzeczach?
-Tak, możemy jechać - Ashley nie odwracała wzroku od Vogue'a.
-To może dziś? Po obiedzie? Powiem Indze, żeby przygotowała twoje ulubione danie, dobrze?
-Dobrze - w końcu spojrzała mamie w oczy i uśmiechnęła się szczerze.
Kendra odwzajemniła uśmiech.
-Uwielbiam twój uśmiech - odparła i uszczypnęła Ashley w policzek. - Przygotuj sobie listę rzeczy, które chcesz kupić, dobrze? - dodała, po czym wstała i ruszyła do kuchni, nie czekając na odpowiedź.
Ashley również się nie fatygowała, żeby odpowiadać. Przełączyła kanał na MTV i usadowiła się wygodnie, odkładając czasopismo. Poklepała miejsce obok siebie, a Been wskoczył na śnieżnobiałą sofę. Poluźniła mu obrożę (Prada) i szepnęła do ucha z sarkazmem: "zakupy z mamą? Nie mogę się doczekać!".


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Elsie dnia Pon 16:25, 26 Kwi 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum dla fanów Zwierzeń Georgii Nicolson Strona Główna -> Twórczość / Pisarze Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Strona 1 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
MSHandwriting Theme Š Matt Sims 2004
phpBB  © 2001, 2004 phpBB Group
Regulamin