Georgia Nicolson
FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
Rejestracja Zaloguj

Opowiadanie Ane.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum dla fanów Zwierzeń Georgii Nicolson Strona Główna -> Twórczość / Pisarze
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anemone
Moderator - Mistrz Podjarki



Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 1588
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań/Tokio-3

PostWysłany: Śro 2:21, 11 Lis 2009 
Temat postu: Opowiadanie Ane.

Nie mam jeszcze tytułu. Może wyjdzie z czasem. Dzisiaj tak mnie natychło i coś naskrobałam. Na razie daję pierwszą część. Jak Wam się spodoba (ale na prawdę szczerze bo ja nie potrafię pisać) to dam część drugą. Z tym że moje opowiadanie będzie rozwleczone/długie bo ja lubię rozciągać Razz

I

Wczesny, pochmurny ranek października. Przeciskam się między przechodniami, na Sloane Street. Oni chyba mają bardzo dużo czasu, bo nie da się przejść. Idą tak wolno jakby byli turystami, a śpieszę się na uczelnię. Jak na złość zepsuł mi się samochód! Wbiegłam na Knightsbridge i w ostatniej chwili zdążyłam, ale tu też tłok. Chyba zwariuję. Jednak podróż umila mi pewien mężczyzna. Widzę go tu już trzeci raz... Jest niesamowicie przystojny. Niczym model Calvina Kleina. Szkoda że już muszę wysiadać bo uwielbiam na niego patrzeć. Przy samej uczelni spotkałam przyjaciółkę.
- Ann!
- Hej! Jak tam na wydziale? - pyta.
- Nie mam czasu na nic. Ciągle jakieś projekty. Nie wiem kiedy w końcu się wyśpię.
- Oderwij się od zajęć. Chociaż na jeden weekend. Co powiesz na kolację u Gary'ego w City Rhodes? Chciałabym cię komuś przedstawić. - uśmiecha się przy tym tajemniczo.
Nie byłam tym zadowolona. Nie wychodzę wieczorami do miasta, a poza tym nie mam czasu. Do tego trzeba dodać dziwnych kandydatów Ann. Nie mam pojęcia skąd ona ich bierze. Spotykałam się ze sprzedawcą kwiatów, taksówkarzem i policjantem. Ich zawody mi nie przeszkadzały tylko charaktery. Owszem byli przystojni, ale chyba mieli coś z głową. Myślałam że wyraz mojej twarzy odda niechęć wobec tego pomysłu i ona da mi spokój.
- Obiecuję że tym razem to nie będzie nikt taki! Uwierz mi. Padniesz. - zapewnia mnie Ann.
- Hmm, no nie wiem. City Rhodes mówisz? Może znajdę trochę czasu. O ósmej?
- Dobra, może być. To zadzwonię do Gerarda żeby...
I tu doznałam szoku. Jak ktoś normalny może mieć tak na imię. O nie, ona zwariowała. Nie dam się w to wciągnąć.
- Do Gerarda?! - Jeny Ann! Kto to jest?!
- Nie przejmuj się. Spodoba ci się. To lecę. Na razie!
I zostawiła mnie na środku ulicy, a ja jak zwykle spóźniłam się na zajęcia.
Zbliża się sobota a ja nie mam co włożyć. Co prawda moja szafa jest wielkości normalnych rozmiarów pokoju, ale wszystko jest niemodne lub za małe. Jakiś koszmar. Może Ann coś doradzi, ale co, jeśli ona wygląda jak modelka i do niej wszystko pasuje, a na mój wielki tyłek ciężko coś znaleźć. Jednak nie mam wyboru i zadzwonię.
- Ann... Nie mam nic co mogłabym założyć na sobotę. Przybyły mi z dwa cale w biodrach i nie mieszczę się w większość rzeczy. Pojedziesz ze mną na zakupy?
- Nie ma sprawy! Ale na prawdę nic nie masz? Przecież twoja garderoba jest ogromna! - mówi.
- Tak wiem, ale nic się nie nadaje, a chcę przynajmniej dobrze wyglądać.
- Ok, zaraz będę.
I kolejny problem. Co założyć na zakupy? Przekopałam całą szafę i znalazłam top TIBI oraz dżinsy Armaniego. Ciekawe czy się w nie jeszcze wbiję. Co prawda były szyte na zamówienie, ale jak przytyłam to może być ciężko. Jeszcze tenisówki i mogę iść. Dzisiaj obcasy odpadają. Dwadzieścia minut i jestem gotowa. Nie wiem dlaczego, ale Ann przyjechała samochodem chociaż mieszkam przy samej Brompton Road.
- Tutaj nic nie ma. - marudzę.
- Co powiesz na tą? DKNY? - pyta Ann.
- Nie, taka zbyt ozdobna. Za dużo zwraca uwagę. Nie podoba mi się. Chodźmy gdzieś indziej. - mówię rozdrażniona.
Nie sprzeciwiła się bo wiedziała że za chwilę wpadnę w histerię. Udałyśmy się na Sloane Street do YSL. I nagle poprawił mi się humor. Ujrzałam sukienkę której szukałam. Ciemny fiolet, z nie za dużym dekoltem, przed kolano, niezbyt ozdobna i przede wszystkim była prosta.
- Jest piękna! - powiedziałyśmy równocześnie.
Oczywiście nie było dużego rozmiaru, ale uda się ją uszyć na zamówienie. Mój portfel ucierpi, ale warto. W końcu to już jutro. Pożegnałam się z Ann i poszłam do domu. Zrobiłam sobie małe SPA...


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez anemone dnia Wto 19:54, 16 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosie
Członkini Drużyny Asów



Dołączył: 20 Lip 2009
Posty: 1567
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ja Cię znam? :)

PostWysłany: Śro 14:49, 11 Lis 2009 
Temat postu:

łoo, na bogato. Very Happy takie życie bez problemów z kasą to jest coś... do czasu, aż komuś odbija ;/ fajne opowiadanie, pisz dalej!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anemone
Moderator - Mistrz Podjarki



Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 1588
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań/Tokio-3

PostWysłany: Śro 15:56, 11 Lis 2009 
Temat postu:

No chciałam takie na bogato Razz wisz... świat w którym masz to czego teraz nie możesz i nie będziesz mieć. I nie planuję zrobienia z nich rozpieszczonych dziewczyn Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anemone
Moderator - Mistrz Podjarki



Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 1588
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań/Tokio-3

PostWysłany: Czw 20:23, 12 Lis 2009 
Temat postu:

To część druga rozwleczonego opowiadania Wink

--------------------------------

II

Nie mogłam spać przez prawie całą noc. Byłam tak zdenerwowana jak jeszcze nigdy. Ann i jej szalone pomysły. Boję się tego spotkania, bo nie wiem czego mogę się spodziewać. Jedno wiem na pewno – nie spodobam mu się. Mam pięć i pół stopy wzrostu, ciemne, proste blond włosy do ramion (są tak proste jakbym codziennie je prostowała ale nawet nie muszę), niebieskie oczy, bardzo jasną cerę, duży nos no i... mój rozmiar powyżej normy, czyli 16. Co ja bym dała chociaż za 12. No to zaczynam przygotowania. Nie mogę przesadzić z makijażem chociaż na co dzień się za dużo nie maluję. Trochę cieni, maskara, błyszczyk i róż na policzki. Jak na złość pomimo tego że jest październik, jest ciepło i nie założę rajstop, a mam takie blade nogi... Spróbuję z tymi w sprayu. Najjaśniejsze jakie znalazłam. Trochę zajęło mi to czasu, ale efekt jest zadowalający. Nawet nie zauważyłam że już jest siódma. Zabrałam płaszcz i torebkę, i wyszłam. Nie jest zimno więc postanowiłam się przejść. Gdy dotarłam, zamówiłam drinka i czekałam na nich cała w nerwach. Punktualnie o ósmej weszła Ann w towarzystwie dwóch mężczyzn. Jeden z nich, Andy, to jej facet z którym jest już chyba z trzy lata. A ten drugi... Oniemiałam. Chodzący ideał - wysoki, chyba z sześć stóp, czarne włosy, piękny uśmiech, wydatne kości policzkowe... Ubrany w dopasowane, proste, czarne dżinsy i białą koszulę oraz czarną marynarkę która leży na nim idealnie. - Och, co ja sobie wyobrażałam. Na pewno mu się nie spodobam. Wychodzę. Gdy udało mi się zebrać ze stolika cały mój bałagan, podeszła Ann.
- Cześć kochana, jak tam? Przystojny prawda? - szepnęła.
- Cześć... - wydusiłam z trudem i byłam tak blada że nawet róż nic nie zdziałał.
- Poznaj Gerarda. - przedstawiła go. - Jest na piątym roku architektury. Myślę że przypadniecie sobie do gustu. - i z wielkim uśmiechem na twarzy czekał co dalej się stanie.
- Eee cześć. Mam na imię Ida. - podałam mu rękę.
- Hej, Gerard.
Usiedliśmy do stolika.
- To co? Może tylko deser i jakiś mały drink? Pójdziemy później do jakiegoś klubu. Co wy na to? - zaproponowała Ann.
Wszyscy się zgodzili tylko ja niechętnie.
- Gdzie i co studiujesz? Ann opowiadała mi o tobie ale bez szczegółów. Powiedziała że lepiej z tobą porozmawiać, a wszystkiego się dowiem. - mówi Gerard.
Tym razem się zaczerwieniłam i nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Poczułam jak Ann delikatnie mnie trąca w nogę pod stołem.
- Studiuję na University of London a dokładniej projektowanie wnętrz. Jestem na trzecim roku.
- Bardzo ciekawy kierunek i ma związek z moim. A w każdym razie tak mi się wydaje. To będziemy mieli dużo wspólnych tematów. - mówi zadowolony.
- Wygląda na to że tak. - uśmiecham się niepewnie.
Jak dotąd wszystko przebiegało gładko, ale nie rozmowa. Co jakiś czas jąkałam się i pewnie wypadłam fatalnie.Z nerwów nawet nie ruszyłam swojego deseru. Po niecałych dwóch godzinach wybraliśmy się do The Astoria.
- Zatańczymy? - zapytał Gerard.
- Niestety nie tańczę... bo nie potrafię. - odpowiedziałam.
- To zaraz cię nauczę.
Wyciągnął mnie na parkiet i pokazał kilka kroków salsy. Nie było trudno, a on okazał się dobrym tancerzem. Potańczyliśmy trochę, wypiliśmy kilka drinków i długo rozmawialiśmy.
- Wyjdźmy stąd. - zaproponował po chwili - Gorąco tu, a poza tym Ann się świetnie bawi i może nie będziemy jej przeszkadzać.
Faktycznie, Ann szalała na parkiecie z Andy'm. Wyszliśmy. Zrobiło się trochę chłodno. Poszliśmy na Trafalgar Square i przez The Mall do St James's Park. Rozmawialiśmy bardzo długo. I nawet chłód nam nie przeszkadzał. Nie zauważyliśmy że robi się już jasno. Nagle Gerard pocałował mnie w policzek i poszedł sobie bez słowa. Stałam tam jeszcze przez chwilę nie wiedząc co zrobić i zastanawiając się nad tym dziwnym pożegnaniem. Wróciłam do domu i poszłam spać.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez anemone dnia Wto 20:04, 16 Lut 2010, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Georgia
Administrator - Królowa Podjarki



Dołączył: 16 Lis 2008
Posty: 1151
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:43, 12 Lis 2009 
Temat postu:

Podoba mi się Smile
Fajny pomysł i w ogóle ciekawy pomysł na umiejscowienie całej akcji. Cały ten Gerard też niezły się wydaje Smile
I jakbym mogła mieć prośbę/radę? Mogłabyś każdy nowy dialog zaczynać od nowej linijki? Kiedy czyta się to płynnie, to ciężko rozróżnic kto co mówi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anemone
Moderator - Mistrz Podjarki



Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 1588
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań/Tokio-3

PostWysłany: Czw 20:46, 12 Lis 2009 
Temat postu:

No mi tak wygodnie jednym ciągiem się pisze oddzielając - jak w książkach Razz ale ok zaraz poprawię. A moja wizja Gerarda to ten z reklamy Paco Rabbane Very Happy tak od zeszłego roku mi po głowie chodzi... :> I akcja oczywiście Londyn bo jakże by inaczej Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Georgia
Administrator - Królowa Podjarki



Dołączył: 16 Lis 2008
Posty: 1151
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/3

PostWysłany: Czw 20:49, 12 Lis 2009 
Temat postu:

Nie wiem, ale wydaje mi się, że w książkach jest właśnie oddzielnie...

No tak.. sprawdziłam.. oddzielnie. Zresztą mniejsza... po prostu taki ciąg gorzej się czyta...

Londyn <3333


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anemone
Moderator - Mistrz Podjarki



Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 1588
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań/Tokio-3

PostWysłany: Czw 20:54, 12 Lis 2009 
Temat postu:

Tzn. to zależy od długości wypowiedzi jakiejś osoby - tu mi się rypnęło że jednym ciągiem Razz ale sru tam. Poprawiłam. Jutro wrzucę trzeci fragment bo jak na razie tyle napisałam. No wiadomo że Londyn <3

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rosie
Członkini Drużyny Asów



Dołączył: 20 Lip 2009
Posty: 1567
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: ja Cię znam? :)

PostWysłany: Pią 15:20, 13 Lis 2009 
Temat postu:

Grejt, bomba (i co tam jeszcze) opowiadanie ;>

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anemone
Moderator - Mistrz Podjarki



Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 1588
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań/Tokio-3

PostWysłany: Pią 17:17, 13 Lis 2009 
Temat postu:

No to część trzecia.

--------------------------

III

Piękny, jasny pokój z dużymi oknami przez które wpada jesienne słońce, a na podłodze, opierając się o łóżko przykryte jedwabną, fioletową narzutą, w szlafroku siedzę ja... i usiłuję dodzwonić się do przyjaciółki.
- Ann! Do cholery odbierz! - krzyczę do telefonu, z którego nie wydobywa się żaden dźwięk. - Zwariuję z tą dziewczyną! Dzwonię już z pół godziny. Co się z nią dzieje? - mówię do siebie.
Odłożyłam telefon i poszłam do łazienki bo wyglądam nieciekawie po wczorajszej, a właściwie już dzisiejszej wyprawie. Nagle usłyszałam telefon.
- No nareszcie! Dlaczego nie odbierałaś? - pytam.
- A jak myślisz? Spałam. Jest po ósmej. Wróciłam do domu około czwartej. Tak w ogóle to dlaczego zostawiłaś nas samych? Gdzie poszłaś? I co z Gerardem? - w jej głosie słychać wyrzuty.
- Przepraszam, ale wyszłam z nim z klubu i poszliśmy się przejść. Bardzo długo rozmawialiśmy i... - nagle przerywa mi Ann:
- Tak?! I co?! Podoba ci się? Jaki jest? Jak się zachowywał? Mów mi wszystko! - krzyczy podniecona do słuchawki.
- Uspokój się. Jest w porządku, świetnie mi się z nim rozmawiało, ale może dlatego że trochę wypiłam... No i on też. W każdym razie odszedł i nie zapytał o mój numer, ani nie dał mi swojego. Pocałował mnie tylko w policzek. Nie wiem co to może oznaczać. - mówię ze smutkiem.
- Nie poprosił o numer? Zapytam go o to. Ale też mogę ci podać jego.
- Nie! Nie pytaj się go o nic. Może po prostu uznał mnie za mało interesującą i nie chciał robić mi nadziei.
- Eh, jak zwykle przesadzasz. Ale jak chcesz. W takim razie daj mi spać. Pa. - i rozłącza się.
Mam jakiś potok dziwnych myśli, pomysłów i teorii, które są zupełnie bez sensu. Co mam zrobić? Pewnie mu się nie spodobałam. Wcale się nie dziwię. Szkoda że nic z tego nie wyszło bo bardzo mi się spodobał i przynajmniej ja uznałam go za interesującego. Trochę pocierpię, ale jak nie ten to inny. Jeśli w ogóle ktoś się pojawi. I położyłam się spać. Minął miesiąc, a ja nadal myślę o nim. Nie wiem co ze sobą zrobić. Nie oddaję projektów na czas, mam gorsze oceny, a wszystko przez niego chociaż go w zasadzie nie znam. Snuję się po domu w szlafroku, ciągle śpię i piję herbatę. Wyłączyłam też telefon bo nie chce mi się z nikim rozmawiać. W pewną niedzielę listopada obudziłam się pod wieczór i dotarło do mnie, że jutro muszę oddać projekt. Zrobiłam jakąś obrzydliwą lurę, którą ledwo jestem w stanie przełknąć. Nie znoszę kawy, ale nie mam wyboru. Dałam się namówić Ann na bezsensowne wyjście i teraz mam. Usiadłam do stołu kreślarskiego. Minęły dopiero trzy godziny, a ja nawet nie jestem w połowie. Wypiłam cztery kawy i tak do samego rana. Skończyłam około piątej nad ranem i poszłam spać. Nagle usłyszałam budzik.
- Już ta godzina? Szybko...
Byłam tak zmęczona jak jeszcze nigdy. Wstałam z łóżka i poszłam się myć. Po pół godziny dotarło do mnie która na prawdę jest godzina.
- O cholera!
Źle nastawiłam budzik i mam 20 minut do rozpoczęcia zajęć. Znowu nie zdążę. Włożyłam na siebie to co było pod ręką - szarą sukienkę George z second handu, czarne rajstopy, pasek na talię, czarne platformy Louboutin, klasyczny kremowy trencz Burberry i torbę Fendi w którą wrzuciłam wszystko co leżało na toaletce. Chwyciłam teczkę z pracami i wybiegłam na korytarz. Winda była na parterze. Nie miałam czasu żeby na nią czekać więc ściągnęłam buty i zbiegłam na dół. Zatrzymał mnie portier i powiedział, że samochód już naprawiony i czeka na parkingu oraz że pewien mężczyzna o mnie pytał. Nareszcie jakiś plus dzisiejszego dnia. Zeszłam na parking i wsiadłam do auta. Ale zaraz, pytał ktoś o mnie? I to był mężczyzna? I tak nie miałam czasu żeby się nad tym zastanawiać, i pojechałam na uczelnię. Po zajęciach, gdy dotarłam do domu zapytałam się portiera kto to był. Opisał mi go bardzo dokładnie, ale nie powiedział mu gdzie mieszkam. Zadzwoniłam do Ann.
- Gerard u mnie był.
- Jak to był? Skąd wie gdzie mieszkasz? - zapytała.
- Nie mam pojęcia. Nic mu nie mówiłam.
- I co teraz zrobisz?
- Nie wiem. Chyba poczekam co dalej się stanie. - i rozłączyłam się.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez anemone dnia Wto 20:08, 16 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anemone
Moderator - Mistrz Podjarki



Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 1588
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań/Tokio-3

PostWysłany: Czw 19:47, 19 Lis 2009 
Temat postu:

Część czwarta dla zainteresowanych chociaż umiarkowanie.

--------------------------------------

IV

Minęły dwa tygodnie i nadal nic. Siedzę w bibliotece i nie mogę się skupić na tym co czytam. Znowu tylko on w mojej głowie zamiast surrealistów. Nie wiem jak długo jeszcze to zniosę. Może jednak pojawiła się inna co jest bardzo prawdopodobne. Schowałam książki do torby i wypożyczyłam kilka dodatkowo żeby się czymś zająć. Ale najpierw zakupy na poprawę humoru. Wsiadłam do samochodu i zaparkowałam w okolicach Trafalgar Square. Nie znalazłam nic szczególnego, więc poszłam na spacer. Nawet nie zastanawiałam się nad tym gdzie idę. Przez Whitehall i Millbank, aż do Tamizy. Przeszłam się jeszcze trochę Grosvenor Road i usiadłam na ławce. Zdjęłam buty i schowałam je do torby. Bardzo bolały mnie stopy – w końcu to dziesięciocentymetrowe koturny. Chciało mi się płakać... Nie mogłam powstrzymać łez które same leciały. Rozmazał mi się makijaż. Gorzej być nie mogło, ale jednak tak. To mogło tylko mnie spotkać. Nagle podbiegł ktoś do ławki i złapał moją torbę. Miałam w niej wszystko – klucze do mieszkania, od samochodu, dokumenty, telefon, książki... Za nim zdążyłam zareagować, mężczyzny nie było w zasięgu mojego wzroku. Pozostało wrócić mi do domu boso. Dobrze że miałam płaszcz, chociaż i tak się rozchoruję, bo to połowa listopada. Bardzo deszczowego listopada, więc w zasadzie po kostki brodziłam w kałużach. Gdy byłam niedaleko domu na Belgrave Square nagle poczułam rękę na ramieniu. Odwróciłam się. To był on. Byłam w takim szoku że nie zdawałam sobie sprawy z tego jaką głupią minę zrobiłam co w połączeniu z rozmazanym tuszem, zaczerwienionymi oczami, wilgotnymi włosami i brudnymi stopami dawało niezbyt ciekawy efekt.
- Co ci się stało?! Jak ty wyglądasz?! - powiedział z przerażeniem.
- Zostałam okradziona. - odpowiedziałam.
- Chodź, zaprowadzę cię do domu i wszystko mi opowiesz. Powiedz tylko gdzie mieszkasz. - na jego twarzy pojawiła się troska.
Wjechaliśmy na siódme piętro.
- Pokaż mi kuchnię a wszystkim się zajmę.
- Do końca i w lewo. I to są... ee któreś drzwi na prawo. - odpowiedziałam.
Nawet nie pamiętam gdzie mam kuchnię. Mieszkam tu prawie trzy lata i nadal nie potrafię ogarnąć gdzie co jest, a z większości pomieszczeń nie korzystam bo jest ich za dużo i są zbędne. Ale ta lokalizacja jest najlepsza, bo mam blisko na uczelnię i nie ja płacę czynsz. Gerard poszedł szukać kuchni a ja w tym czasie udałam się do łazienki doprowadzić się do porządku. Gdy wyszłam, on czekał na mnie z ciepłą herbatą i zupą. Podziękowałam i zapytałam się skąd ma tę zupę, bo przecież nic nie mam w lodówce. Okazało się że sam ją zrobił podczas gdy ja się myłam. Wrzucił do niej wszystko co miałam i była przepyszna. W dodatku trafił w moją ulubioną, białą herbatę. Herbat mam pod dostatkiem, bo chyba każdy możliwy rodzaj i ciekawe dlaczego akurat wybrał tą.
- Dlaczego ta herbata? Wiesz że to moja ulubiona?
- Naprawdę? Nie wiedziałem... Ale to również moja ulubiona. Tak samo czarna. - powiedział.
- Też uwielbiam czarną! I wszelkie mieszanki z pomarańczą czy cynamonem. Jak zauważyłeś mam dość sporo herbat i...
- Dość sporo? Było ich mnóstwo. Jak w sklepie herbacianym. - zaśmiał się.
Przez kolejne dwie cztery rozmawialiśmy. Czuję się przy nim tak swobodnie... Nawet przy Ann taka nie jestem. Mogłabym mówić mu o wszystkim. Może udaje, a może nie, ale jest zainteresowany tym co mówię, nie przerywa mi... Gdyby czas można było zatrzymać, Ale muszę się jeszcze czegoś dowiedzieć za nim wyjdzie,
- Skąd wiedziałeś gdzie mnie szukać? Portier mi mówił że byłeś.
- Po tym pierwszym poszedłem za tobą... Głupio mi było pytać tak od razu o numer telefonu czy cokolwiek. Przyszedłem tutaj, ale portier nie chciał mi powiedzieć gdzie cię znajdę. Zadzwoniłem jeszcze do Ann, ale ona jest trochę roztrzepana i zapomniała o tym. I pewnie zastanawiasz się dlaczego się nie odzywałem przez miesiąc? Wysłano mnie znowu do Nowego Jorku. Współpracuję tam z pewną firmą i były problemy z projektem. Dzisiaj do ciebie zadzwoniłem, ale nie odebrałaś więc postanowiłem przyjść. Uznałem że może tym razem mi się poszczęści i cię gdzieś tu spotkam. I tak się stało. Przepraszam. - zakończył Gerard.
- Rzeczywiście, zastanawiałam się co się z tobą dzieje... I mnie też brakowało odwagi żeby poprosić o numer. Myślałam że o mnie zapomniałeś. - powiedziałam.
Gerard uśmiechnął się przyjaźnie i upił kilka łyków herbaty. Ucieszyłam się że wszystko zostało wyjaśnione ale chyba za bardzo bo pół swojej herbaty wylałam na siebie.
Gerard zerwał się z fotela i chwycił pierwszą rzecz, którą miał pod ręką i zaczął wycierać herbatę. Omal nie dostałam zawału widząc co trzyma. Zrobiłam wielkie oczy i nie wiedziałam co powiedzieć.
- Czy coś się stało? Dlaczego jesteś taka wystraszona? - zapytał.
- Nie. Nic mi nie jest tylko ty... ty... - i pokazuję na chustę. - To jedna z moich ulubionych apaszek od Hermesa i ciężko jest ją zdobyć, a ty wytarłeś nią herbatę.
- Poważnie?! - i Gerard rozwinął jej pozostałości. - Nie chciałem żebyś się oparzyła i nie zwróciłem uwagi co chwytam. Odkupię ją.
- Nie musisz, bo jej nie dostaniesz w sklepie. Kupię sobie inną.
Starałam się go pocieszyć, ale chyba za bardzo bo podeszłam do niego i go przytuliłam. Po kilku sekundach opamiętałam się i szybko odsunęłam. Zapanowała niezręczna cisza chociaż on trochę się uśmiechał, a ja pewnie byłam purpurowa na twarzy.
- Podam ci swój numer. Gdy znajdziesz czas to zadzwoń do mnie.
Napisał na kartce swój numer, znowu pocałował w policzek i wyszedł. Nie rozumiem facetów.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez anemone dnia Wto 20:30, 16 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anemone
Moderator - Mistrz Podjarki



Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 1588
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań/Tokio-3

PostWysłany: Wto 20:32, 16 Lut 2010 
Temat postu:

Poprawione 4 rozdziały i być może dzisiaj pojawi się 5.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anemone
Moderator - Mistrz Podjarki



Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 1588
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań/Tokio-3

PostWysłany: Pią 20:17, 19 Lut 2010 
Temat postu:

Prosiłabym o USUNIĘCIE tego tematu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anemone
Moderator - Mistrz Podjarki



Dołączył: 09 Kwi 2009
Posty: 1588
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Poznań/Tokio-3

PostWysłany: Pią 13:24, 26 Lut 2010 
Temat postu:

Jeszcze raz proszę o dilejt...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum dla fanów Zwierzeń Georgii Nicolson Strona Główna -> Twórczość / Pisarze Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
MSHandwriting Theme Š Matt Sims 2004
phpBB  © 2001, 2004 phpBB Group
Regulamin